poniedziałek, 11 lutego 2013

Dorotowe imieninowe menu


Dlaczego obchodzę imieniny zdecydowanie częściej niż urodziny? Ano bo są w karnawale. Tradycją już się stało, że przygotowuję zawsze coś ala tajskiego. Właściwie to do swojego imienia mam stosunek ambiwalentny, niby Dorota to z greckiego Dar Boży, ale zobaczcie sami jakie wikipedia podaje odmiany tego imienia (wraz ze zdrobnieniam): Dochna, Dora, Dorota, Doroteja, Dorotka - super, co? Dorotka pasuje najwyżej do szóstego roku życia, a potem zostaje Dorota, która kojarzy się z osobą całkowicie pozbawioną poczucia humoru i jakiejkolwiek subtelności. Taki motor w połączeniu z dorabianiem kluczy. Moja młodsza siostra miała problem z wymową "D" w dzieciństwie i mówiła: Goropka albo Boropa. Rewelacja - pierwsze jak choroba, drugie jak nazwa koparki. Została jeszcze swojska Dosia, ta od najtańszych proszków, co nie piorą oraz Doda, która ma podobno wysoki iloraz inteligencji ale jakoś jej nie cenię. Babcia mówiła do mnie Doroniu - urocze, nieprawdaż? Jest taki szampan, obrzydliwy zresztą. Można oczywiście spróbować Dolores - ale to przywodzi na myśl pseudonim roboczy panienki co się pręży w telewizorku namawiając po 22 "Zadzwoń do mnie, słodka Dolores coś ci tam zrobi dobrego". Niektórzy próbują Dorcia - błaaagam nie mówcie na mnie Dorcia. Już lepiej "Dorota ma kota" - nawet dwa. Pewien angielski chłopczyk w Londynie, jak usłyszał moje imię Dorothy to mało się nie udławił ze śmiechu. Wyjaśnił mi, że u nich tak się nazywają tylko naprawdę stare babcie, albo krowy. Genialnie. Jakby nie kombinował nic nie da się z tym niezmiękczalnym imieniem zrobić. Ale da się urządzić całkiem miły i smaczny wieczór. Oto menu:
Sałatka z serem brie i gruszką
½ sałaty lodowej
1 duża gruszka ½ cytryny
3 łyżki pestek dyni
1 ząbek czosnku
2 cm korzenia imbiru
2 łyżki oliwy
1 łyżka czarnego sezamu
sól, pieprz

Jak to do sałatki: kroimy sałatę, obraną gruszkę, którą od razu trzeba obficie skropić sokiem z cytryny aby nie ściemniała, ser brie, zgnieciony ząbek czosnku, starty imbir. Dodajemy oliwę, sól, pieprz, czarny sezam, na koniec uprażone na patelni pestki dyni. Mieszamy i podajemy.

Sałatka z  tuńczykiem i papryką
1 czerwona papryka
1 puszka kawałków tuńczyka w sosie własnym
1 łyżka sosu rybnego
1 pęczek dymki
2 łyżki musztardy
3 łyżki jogurtu naturalnego
sól, papryka mielona do smaku

Pokroić paprykę, szczypior od dymki, dodać odsączoną rybę, jogurt, musztardę, przyprawy, wymieszać.

Zupa prawie tajska
200 g dużych krewetek
100 g białej ryby
garść makaronu ryżowego
1 suszona papryczka chili
kilka suszonych liści limonki (kafiru)
1 łyżka trawy cytrynowej
1/2 pęczka dymki
1 łyżka sosu chili z limonką i kolendrą Tao Tao
1 kieliszek wódki białej 
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 puszka mleka kokosowego
1 łyżka wiórków kokosowych
2 łyżki „Warzywka” (suszonych warzyw Podravki)
 1 łyżka oleju

Na oleju podsmażyć bardzo krótko pokrojoną dymkę (razem z cebulkami), dodać posiekane chili, trawę cytrynową i liście kafiru, zalać wrzątkiem, dodać Warzywko, pokrojoną w kostkę rybę, krewetki, przyprawy. Dodać wódki, mleko kokosowe, sos chili z limonką i kolendrą i gotować aż smaki się przegryzą (około 15-20 min). Podawać z ugotowanym makaronem ryżowym.

Kalmary w sosie pomidorowym
1 czerwona cebula
1 kieliszek wina
2 łyżki koncentratu pomidorowego
Szczypta cukru
2 cm imbiru
1 łyżeczka vegety natur
1 łyżka oleju
1 opakowanie mrożonych kalmarów
Kalmary rozmrozić, odlać wodę. Na patelni przesmażyć drobno pokrojoną cebulkę z imbirem, dodać kalmary, Vegetę natur, wymieszać i obsmażać 5 minut, następnie dodać sos pomidorowy, wino ew. pieprz do smaku. Chwilę dusić tak, aby połowa wina wyparowała. Ja podałam jako gorącą przystawkę – dla każdego gościa po 3-4 sztuki. (Berezowska, tak, oczywiście Dorota)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz